Noc z Brukseli, po ,alych trudnosciach z dotarciem, byla swietna. Zrobilismy Jellyemu niespodzianke przyjezdzajac przed czasem bez zapowiedzi, jednak okazal sie byc bardzo serdeczny. Inni coucherzy to tez niezle ziolka wiec ,ielismy swietna zabawe. Dostalismy nawet Kanadyjskie budgesy:)
THANKS VERY MUCH :D
Pogoda jest okropna -leje niemilosiernie, ale i tak ruszamy w dalsza trase - Paryz czeka!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Powodzenia! :) Mówię Wam jak mi kopara opadła, jak się dowiedziałam, że wyjechaliście. Super! :) / Monia Witowska
OdpowiedzUsuńWunderbarowy blog, mogliscie zachaczyc o Düsseldorf, gdzie siedze z marianem i robie na polu :) Zajrzyj do mnie, pozdrawia swiezo upieczony Pan Wschodoznawca ;)
OdpowiedzUsuń